W chińskich portach od dłuższego czasu istnieje problem z płynnością rozładunku i załadunku kontenerów. Największy z portów – Szanghaj – podaje, że kontenery czekają dwa dni. W portach Qingdao i Ningbo, również jest podobnie.
Zarządy portów za powód komplikacji, podają zawiązane ostatnio sojusze armatorskie, które przyczyniły się do zawijania kontenerowców i rozładunków, w wybranych tylko portach. Pakt obowiązuje od 1 kwietnia i faktycznie od tego momentu zaczęły się problemy z nadążaniem za harmonogramem dostaw.
Największy z przewoźników – Maersk – oznajmił, że prowadzone były wzmożone ćwiczenia, które miały sprawdzić i przygotować porty na zmiany związane z sojuszem 2M. Jednak działania te jak widać nie przyniosły oczekiwanych wyników, bo rzeczywistość okazała się być bardziej wymagająca. Dodatkowo duży wpływ na utrudnienia mają warunki pogodowe, które w okresie wiosennym są wyjątkowo niesprzyjające.
Brytyjski portal Lloyd’sLoadingList podaje, że jednym z głównych czynników komplikacji stała się wzmożona podaż ładunków przed prognozowanym wzrostem cen transportu morskiego. Dlatego z końcem marca pojawiło się w portach o wiele więcej kontenerów niż szacowano.
Powoli problemy się kończą i porty znajdują rozwiązania, chociażby przekierowując kontenerowce do innych terminali. Kolejną dobrą informacją jest fakt, iż port Qingdao wprowadził zautomatyzowany terminal – Qianwan Container Terminal (QQCTN). Przyspieszy to w niemałym stopniu proces rozładunku kontenerowców, ponieważ system ten może pracować po zmroku dzięki inteligentnemu skanerowi. Dźwig chwyta kontener i odstawia go na pojazd odwozowy, który również jest zaprogramowany i sterowany elektroniczne. W tym systemie potrzebna jest obsada 9 stanowisk pracy, zamiast 60 w tradycyjnej metodzie rozładunku. Ponadto szacuje się, że wydajność terminalu wzrośnie o 30%. Port Qingdao jest ósmym co do wielkości portem na chińskim wybrzeżu, a obecnie wprowadzone rozwiązanie, ma zagwarantować przeładunek na poziomie 5,2 mln TEU rocznie.